Świadectwo 2.09.2014 r
Szczęść Boże!
Mam na imię Barbara, mam 43 lata, dwie córeczki w wieku 11 i 12 lat oraz męża
9 sierpnia przyjechałam do Was na czuwanie modlitewne po raz pierwszy.
Może najpierw krótko o sobie. Prawie 1,5 roku temu zlikwidowali mój dział w firmie, w której przepracowałam 20 lat. Zostałam bez pracy. W wielkim skrócie powiem tylko, że był to dla mnie szok, niedowierzanie, nie mogłam długo się z tym pogodzić. Złorzeczyłam wszystkim szczególnie kierownikowi, który jak zwykle spadł na "cztery łapy" i awansował do innego działu. Ale do rzeczy...
Zaczęłam szukać swojej drogi i poczułam, że ją znalazłam bo odkryłam w sobie coś co moim zdaniem jeszcze wtedy miało pochodzić od samego Boga. Refleksologia! Pomagać ludziom, leczyć ich schorowane ciała! Zaliczyłam kurs I-go stopnia , zaczęłam przygotowywać się dalej do nauki. Oczywiście ćwiczyłam na znajomych, rodzinie. Pojawiały się jakieś takie małe przebłyski, że coś mi tam do końca nie grało. To znaczy, mowa była o jakiś energiach, pacjent nie mógł krzyżować rąk na piersiach podczas zabiegu na stopach. Dlaczego? Bo "energia" się blokowała! Ale prowadząca pani, miała na piersi krzyżyk i wisior z kryształem górskim, który miał oczyszczać mnie od złej "energii" Nie wnikając w szczegóły zaczęłam tez nosić wisior z kryształem, obok krzyżyk, i tak do momentu, jak mój młodszy brat Waldek zwrócił mi na to uwagę, że coś tu jest nie tak .Zaczął mi uświadamiać, że to jest zwykły okultyzm ta refleksologia. I ja tak jak zaczęłam, tak wszystko skończyłam! Popaliłam wszystkie książki, amulety. Dotarło do mnie, że to Zło. A przede wszystkim, uwierzyłam, że szatan jest nie taki jasełkowy.
Tak sobie myślę, że Pan Bóg dał mi wielką łaskę. Gdybym nie straciła pracy, nie nawróciłabym się pewnie nigdy. Rok 2013 to przecież był Rok Wiary i to wszystko u mnie wtedy się działo. Nie jest lekko do tej pory nie mam pracy, mojej całej rodzinie nie układa się finansowo, są a właściwie to były częste kłótnie.
I tak jadąc do Ortela Królewskiego byłam w złym stanie emocjonalnym. tzn. jechałam, żeby dowiedzieć się co mam dalej robić ze swoim życiem? Awantury z mężem stały się nie do zniesienia. Nosiłam się z zamiarem separacji. I pamiętam jak ksiądz mówił wtedy na czuwaniu, że należy przyjąć Wolę Bożą, pogodzić się z tym co jest ale nie do końca, że należy coś zmienić w swoim życiu. I ja w pierwszej chwili myślę: nie dam rady znosić upokorzeń, obelg takich bezpodstawnych ze strony mojego męża a z drugiej Pan mi podpowiedział, że muszę spróbować raz jeszcze z nim rozmawiać .Chociaż nigdy rozmowy z moim mężem nie należały do łatwych, spróbowałam. I chyba się udało! Złagodniał, jakby pokochał mnie na nowo. Tak to czuję.
Jak wróciłam do domu modliłam się i powiedziałam tak: Panie nie po to brałam po 10 latach bycia razem ślub kościelny, żeby teraz się rozwodzić ale pomóż mi dostrzec do tego człowieka! Chcę normalnej, kochającej się rodziny, o jakiej zawsze marzyłam!
Poza tym stało się coś o czym nie rozmyślałam wcześniej. Otóż zdarzało mi się zbyt często kupować alkohol: piwo, wino. Od tamtego czuwania pomimo, że nie modliłam się o to straciłam chęć do picia! Cudowne uczucie! To tak jakbym miała jakiś w sobie korek! Nie dam rady nawet wypić kieliszka wina, źle się po nim czuję! To cud! Nie mam potrzeby picia .
To są takie zmiany w moim życiu, po czuwaniu w sierpniu.
Szczęść Boże
Barbara
Świadectwo I 25.07.2014
Źle się czułam, byłam jakaś smutna, może dlatego, że zawiodłam się na bliskiej mi osobie. Modliłam się, żeby Jezus mi dopomógł rozwiązać ten problem, żeby dał mi radość jaką kiedyś odczuwałam. Kiedy po raz pierwszy doznałam uzdrowienia duszy – było to prawie półtora roku temu.
Na ostatnim czuwaniu podczas błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, klęczałam, gdy spojrzałam na monstrancję poczułam, że cała zdrętwiałam, nie mogłam się poruszyć, spojrzałam na Krzyż i poczułam, że ten Krzyż jest tak blisko mnie, że przytulam Go do piersi, wyraźnie odczułam dotyk Krzyża. Teraz czuję się o wiele lepiej, moje troski minęły. Wierzę, że w każdej chwili Jezus jest ze mną i pomaga mi w trudnych chwilach. Bogu niech będą dzięki za mój codzienny krzyż.
Świadectwo II 25.07.2014
Ostatnie tygodnie swojego życia tato już nie mógł wstawać, leżał na łóżku, ustawało krążenie, pojawiły się odleżyny, czarne plamy, na stopach zaczęły się otwierać rany, mimo stosowania różnych kremów i leków nie udało się ich wygoić. Następnie po kilku dniach leżenia takie plamy zaczęły pojawiać się na plecach, byłam przerażona. Zaczęłam smarować te plamy wodą egzorcyzmowaną, plamy zaczęły się goić i blednąć i tak do ostatnich dni używałam tej wody. Wiem, że Jezus mi dopomógł i nie pozwolił, żeby powstały nowe rany. Bogu niech będą dzięki.
Świadectwo III
Nie mogłam sobie poradzić z problemami w rodzinie, ciągle przybywało nowych, to bardzo mnie bolało, bardziej niż ból fizyczny - byłam sama ze swoimi problemami, czułam się okropnie. Gdy się dowiedziałam, że będzie Czuwanie Modlitewne prowadzone przez Odnowę w Duchu Świętym postanowiłam w nim uczestniczyć. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu w ciszy, nagle poczułam, że oczy mam pełne łez, dziwne ciepło przeszło przeze mnie, serce zaczęło mocniej bić, poczułam radość w sercu i na duszy, tych łez było coraz więcej. Teraz wiem, że to Duch Święty przyszedł do mnie ze swoją mocą i łaską. Razem ze łzami odpłynęły moje problemy. Teraz czuję się wolna od problemów, sytuacja w rodzinie powoli zmienia się na lepsze. Wierzę, że Duch Święty działa i pomoże w każdej sytuacji. Nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga. Bóg zawsze pomoże dźwigać krzyż tylko trzeba ufać.
M.